Nostalgicznie w Beskidzie Niskim
[fusion_text]Kocham słońce, wysokie temperatury. Dlatego cieszę się, że wiosna w tym roku tak szybko nadeszła. Można wypić na polu kawę, podać w sobotę obiad pod wiatą. Dzieci ze swoimi zabawami wybyły na podwórko. W tym roku planują budowę tipi – namiotu indiańskiego, w którym mają zamiar spędzić całe wakacje.
Ale w Beskidzie Niskim bywają dni jak dzisiejszy i wczorajszy. Gdy pada, siąpi. Jest smutno i nostalgicznie. Te dni również lubię. W beskidzkich dolinkach rozpościera się gęsta mgła, rechoczą żaby, wychodzą na spacer salamandry. Nad głowami latają orliki krzykliwe. Brak turystów, których odstraszyła pogoda. I my, w kaloszach bo błoto straszne, wybieramy się wtedy w samo centrum łemkowszczyzny. Ostatnio dotarliśmy do rozstaju dróg Czarnego i Lipnej. Stąd te urokliwe krzyże i kapliczki.
Pewnie powtarzam się, ale napiszę to jeszcze raz. Beskid Niski to specyficzne miejsce, pełne nostalgii, smutku, jakieś beznadziei. Gdzie obcuje się z duchem przeszłości. A zarazem z dziką przyrodą, na szczęście nie zaśmieconą przez wszechobecne atrakcje turystyczne. To tutaj jakiś miesiąc temu, moi znajomi natrafili na parę rysi. To tutaj można pomyśleć co dalej, co warto w życiu robić i co jest najważniejsze. Można zatrzymać się lub po prostu zwolnić, w tym naszym prędkim życiu.[/fusion_text]
Najnowsze komentarze